Galeria
Shimoda to małe miasto położone na południowym krańcu półwyspu Izu. Ukryte między wysokimi pagórkami z interesującą linią nabrzeżną jest miejscem, które zmieniło bieg historii Japonii na zawsze. To właśnie tutaj w latach 50. XIX stulecia zawitały do portu „czarne statki” pod wodzą kapitana Perry'ego, człowieka, który dostał od rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki misję otwarcia Japonii gospodarczo na handel międzynarodowy nawet pod groźbą użycia siły.
Warto nadmienić, że w tamtym okresie Japonia była zacofanym technologicznie państwem, które od prawie 200 lat prowadziło politykę prawie całkowitej izolacji międzynarodowej z wyłączeniem handlu z Holendrami na sztucznej wyspie Dejima w okolicach Kiusiu. Perry wpłynął do drzwi Zatoki Tokijskiej w 1853 dając popis siły nowego oręża marynarki wojennej, z którą Japończycy nie mogli się mierzyć. Postawienie w obliczu zagrożenia inwazją i podzielenia losu chińskiego państwa Chingów postanowili zawrzeć z Amerykanami traktat handlowy. I tak właśnie w lutym 1854 Perry powrócił do Japonii, tym razem wodując w Shimodzie, gdzie podpisana została „Konwencja z Kanagawy”, która po czterech latach doprowadziła do popisania Amerykańsko-Japońskiego Paktu o Przyjaźni i Handlu. Nie bez powodu Shimoda została wybrana na miejsce finalizowania negocjacji dwóch rządów - oddalona od stolicy, odsuwała zagrożenie ataku, jednocześnie jej optymalne położenie w okolicy Edo (dawna nazwa Tokio) sprawiała, że komunikacja z organami decyzyjnymi była łatwa. Czarne statki, jako symbol otwarcia się kraju na zmiany globalne XIX wieku jest częstym motywem miasteczka. Replika statku USS Susquehanna widoczna jest nie tylko w zatoce, ale również w okolicach dworca. Shimoda oferuje dla zwiedzających moc atrakcji turystycznych, jak i również piękno naturalnego krajobrazu. Otulona pagórkami ma bezpośrednie dojście do Oceanu Spokojnego. Bogata w muzea, świątynie i atrakcje związane z historią nawiązania dyplomatycznych stosunków amerykańsko-japońskich jest wspaniałym miejscem aby spędzić dwa dni wypełnione zwiedzeniem. Jej niewielkie rozmiary działają tylko na jej korzyść - wszędzie jest blisko, a spacer do najbardziej oddalonego turystycznego miejsca zajmuje nie dłużej niż pół godziny. W maju każdego roku miasto organizuje Festiwal Czarnych Statków, świętując znaczenie miasta w historii Japonii. W mieście nie mogło zabraknąć miejsca, które upamiętniałoby Perry'ego, dlatego władze miasta nadały jego imię ulicy, którą kapitan podążał do świątyni Ryosenji, gdzie podpisano „Konwencje z Kanagawa”. 700 metrowa ulica zaczyna się w okolicach portu, gdzie stoi popiersie kapitana i ciągnie się wzdłuż rzeki Hiraname. Prawdziwą gratką dla turystów jest zabudowa starych domów i sklepów, która oddaje prawdopodobnie to, jak wyglądała miejscowość w połowie XIX wieku. Uwagę przykuwają szczególnie gliniane mury, które pokryte są wzorem przypominającym ogrodzenie z siatki. Warto również zaznaczyć, że tak jak w mieście Kanazawa można kupić wszystko, co złote, tak w Shimodzie, szczególnie w okolicy Perry Road, można dostać czarne pamiątki w tym nawet... czarne lody. Dla osób pragnących pogłębić swoją wiedzę na temat wydarzeń związanych z kapitanem, poleca się wizytę w Muzeum Otworzenie Kraju w Shimodzie. Jest to mały, ale efektowny budynek położony nad zatoczką z bardzo ładną oprawą graficzną. Muzeum upamiętnia głównie przybycie „Czarnych statków” do Japonii, ale nie zbrakło również miejsca dla postaci pierwszego amerykańskiego konsula Townsenda Harrisa i jego rosyjskiego przyjaciela hrabiego Putyatina, którzy to we dwoje doprowadzili do podpisania traktatku rosyjsko-japońskiego, krótko po zawarciu Konwencji z Kanagawy. Muzeum posiada sklep, w którym można nabyć pamiątki tematyczne. W pobliski porcie istnieje również możliwość rejsu repliką amerykańskiego statku po okolicznych wodach południowych cypli. Rejs trwa zwykle około 20 minut.
Wspomniana wcześniej świątynia Ryosenji, która znajduje się na końcu Perry Road została wybudowana na początku XVII wieku z rozkazu siogunatu i przez wiele lat służyła jako miejsce odpoczynku dla wysoko postawionych oficjeli, będąc jednocześnie miejscem kultu buddyjskiej sekty Nichiren. To właśnie tutaj podpisano nie tylko Konwencje z Kanagawy przez kapitana Perry'ego ale również Amerykańsko-Japoński Pakt o Przyjaźni i Handlu przez konsula Harrisa. W przyświątynnym muzeum można do tej pory podziwiać dzieła sztuki związane z kontaktami z zagranicą w epoce Edo, których kulminacją była wizyta kapitana w połowie lat 50. Kolekcja skarbca świątynnego zawiera około 1000 eksponatów odnoszących się bezpośrednio do osoby Perry'ego. Wybór Ryosenji na miejsce tak ważnych wydarzeń dyplomatycznych nie był przypadkowy. Po pierwsze, decydowała nieduża odległość od portu a po drugie, świątynia była uważana za miejsce cudownych uzdrowień wszelakich chorób oczu, dlatego też uważano, że należy skorzystać z jej dobroczynnego działania w przypadku próby spojrzenia w przyszłość. Po dużej dawce wiadomości warto zajrzeć do pobliskich ogrodów, w których specjalnie dobrane odmiany
kwiatów i krzewów sprawiają, że miejsce to urzeka gamą kolorów i zapachów od maja do października.
Inna świątynią nierozerwalnie związaną z historią relacji japońsko-amerykańskich jest położona 10 minut jazdy samochodem od centrum świątynia Gyokusenji. Tak jak Ryosenji była miejscem negocjacji i podpisania traktatu, tak Gyokusenji służyła za pierwszy amerykański konsulat generalny w Japonii, w którym do czasu przeniesienia placówki w 1859 do Edo (Tokio) urzędował Townsend Harris wraz ze swoim sekretarzem i tłumaczem pochodzenia holenderskiego Henrym Heuskenem. Ten ostatni w wyniku zamieszek i opozycji części samurajów został później zamordowany i stał się jedną z ofiar dynamicznych wydarzeń towarzyszących otwieraniu się wysp na świat. Oprócz pięknej scenerii naturalnej, która otacza świątynie, zwiedzający mogą zobaczyć meble i przedmioty osobiste należące do konsula stojące na matach tatami, tak samo jak w czasach, kiedy była to jego siedziba. W malutkim muzeum można obejrzeć dokumenty i przedmioty związane z Harrisem. Co ciekawe Gyokusenji jest miejscem, w którym postawiono dwa dość osobliwe (w przekonaniu europejskim) pomniki. Jeden z nich upamiętnia krowę, która została zabita i przeznaczona na posiłek dla Amerykanów, a drugi upamiętnia krowę, której mleko pito po raz pierwszy w historii Japonii. Należy pamiętać, że Japonia jest krajem, w którym buddyzm i jego nakaz miłosierdzia wszystkich istot i zakaz jedzenia mięsa, miał ogromny wpływ na kształtowanie się wzorców społecznych przez wiele stuleci. Krowa jako święte zwierzę hinduizmu a zatem drogą synkretyzmu i buddyzmu była objęta ogromnym tabu. W Japonii nigdy nie było także kultury spożywania mleka. Nic więc dziwnego, że kiedy chciano wyrazić się pogardliwie o obcokrajowcach używano słów bata kusai, co znaczy cuchnący masłem.
Ostatnią z trzech świątyń upamiętniających wydarzenia otwierania kraju jest wybudowana w XVI wieku Hofukuji, która aktualnie jest miejscem kultu sekty Czystej Ziemi. Przed przybyciem „czarnych statków” do Shimody, znana była przede wszystkim jako miejsce spotkania Yamamuchiego Chodo, 15. władcy prowincji Tosa i Katsu Kaishu, który przybył prosić swojego pana o wybaczenie dla najbliższego przyjaciela. Do te pory sala audiencyjna wygląda tak jak opisana jest w pamiętniku Katsu, co może stanowić nie lada okazję dla osób podążających śladami średniowiecznej Japonii. Po przybyciu Amerykanów, to właśnie Hofukuji stała się siedzibą reprezentacji rządu japońskiego. Umieszczono tutaj także urząd miejski. Ze świątynią związana jest jeszcze jedna bardzo interesująca historia, która została ujawniona dopiero w latach 20. XX wieku przez pisarza Juichiye Gisaburo. W 1858 roku, kiedy tłumacz Harrisa, Henry Heusken zachorował, konsulat amerykański wystąpił z prośbą do strony japońskiej o przysłanie pielęgniarki. Ze względu na to, że była to profesja nieznana do tej pory w Japonii, prośbę błędnie zinterpretowano jako zapotrzebowanie na nową kochankę. Postawiono więc pokazać gościnność gospodarzy i do
świątyni Gyokuseni posłano Okichi, najlepszą gejszę w całej Shimodzie. Niestety, po trzech miesiącach kiedy Heusken doszedł do zdrowia, dziewczynę odprawiono i spotkała się ona z całkowitym wykluczeniem i szykanami. Nie tylko ze względu na to, że zadawała się z obcokrajowcami, którzy, delikatnie rzecz ujmując, nie cieszyli się zbytnią popularnością na wyspach, to na dodatek przez to, że cieszyła się ona poważaniem swoich pracodawców i została hojnie wynagrodzona, zazdrość i zawiść ze trony mieszkańców nie miały granic. Dalsze koleje jej losu przypominają niejedną europejską tragedię. Jej kariera gejszy została brutalnie zakończona a ona sama zmuszona wyjechać do Yokohamy. Powracała do Shimody jeszcze wielokrotnie szukając akceptacji, stabilizacji i zrozumienia. Wszystko to na marne. Pracowała jako fryzjerka, później jeden z kapitanów w ruchliwym wówczas porcie, kupił jej małą restaurację. Niestety, wszystko to przypominało równie pochyłą. Okichi staczała się bardziej i bardziej każdego dnia a kiedy jej alkoholizm przybrał monstrualne rozmiary, popełniła samobójstwo, topiąc się w stawie. Jej rodzinna świątynia odmówiła pochówku, jedynie miłosierny prałat Hofukuji zlitował się nad dramatem jej życia i postanowił zadbać o jej życie pośmiertne zezwalając na pochówek.
Osoby pragnące oderwać się od złożonej historii regionu mogą zaczerpnąć kultury w inny sposób. Wspaniałym pomysłem jest udanie się do Muzeum Sztuki Współczesne Uehara, w której prezentowane są dzieła sztuki z kolekcji Shojiego Uehary, honorowego prezesa korporacji Taisho Pharmacuticals. Większość wystawy poświęcona jest twórcom zachodnim takim jak Cezanne, Renoir, Matisse, Picasso czy inni, ale nie brakuje silnej reprezentacji artystów japońskich takich jak Ryuzaburo Umehara, Sotaro Yasui, Kunitaro Suda, Gyokudo Kawai czy Shinsui Ito. Jeśli podczas wizyty w Muzeum Sztuki MOA w Atami, ktoś poczuł niedosyt dzieł sztuki orientalnej to obok muzeum Uehara mieści się Muzeum Sztuki Buddyjskiej, w której wśród różnych eksponatów dominują drewniane wizerunki Buddów z przełomu XIX i XX wieku.
W okolicy Shimody znajduje się również dom w stylu gassho-zukury, który charakterystyczny jest dla wioski Shirakawa-go w prefekturze Gifu, ukrytej pośród gór, oddalonej 200 km od Shimody. Chaty budowane w tym stylu maja bardzo strzeliste, umacniane dachy, który budowane były tak, aby wytrzymać ogromne opady śniegu i pozwalać im zsuwać się na ziemie. Przy budowanie nigdy nie używano metalowych wyrobów, w tym także gwoździ. Obecna chata została rozłożona i przetransportowana przez głowę rodu Murakami i postawiona na nowo w 1964 roku. Po przenosinach liczna rodzina dalej ją zamieszkiwała i wykorzystywała poddasze do hodowli jedwabników. W tym momencie jest to piękny skansen ilustrujący życie wiejskie w górskich regionach Japonii.
Shimoda jest miejscem wypadowym dla wielu pobliskich atrakcji naturalnych. I tak niedaleko wyjścia z dworca głównego, w samym centrum miasta znajduje się stacja Sanroku, która należy do kolejki linowej dowożącej pasażerów na szczyt góry Nesugata, gdzie znajduje się park wypełniony rozrywką. Dla podróżnych dostępne są: mały ogród tematyczny, stawy, pomniki, małe muzeum upamiętniające pierwszy w Japonii rozwój technologii i popularyzowania w handlu aparatów fotograficznych, kwiaciarnie a nawet świątynia buddyjska poświęcona bogini miłości. Widok rozpościerający się z góry ujawnia naszym oczom panoramę całej okolicy. Nie można tutaj nie wspomnieć o jednej z najsłynniejszych plaż w Japonii, która znajduje się cztery kilometry od centrum miasta. Shirahama jest popularnym miejscem do surfowania ze względu na dogodne warunki. W słoneczny dzień można napawać się widokiem bialutkiego piasku i czystej wody.
Dla pragnących podziwiać otwarte wody oceanu albo wspaniałe wschody i zachody słońca poleca się wizytę na cyplu Irozaki, który jest najbardziej wysuniętym na południe punktem na półwyspie. Na podróżnych czeka nie tylko widok, ale także malutka świątynia i latarnia morska, będące już stałym i rozpoznawalnym elementem okolicy. Ponieważ tutejsza linia brzegowa jest poszarpana, skalista, wypełniona małymi wysepkami porośniętymi sosnami, można skorzystać z przyjemności 25 minutowego rejsu po okolicy na pokładzie dziwacznego statku, przypominającego kolorowego ptaka. Klify, roślinność i latarnia morska są przyjemnością wizualną samą w sobie, ale niezapomniane wrażenie robią krystalicznie czyste wody plaży Hirizo na dnie której widać kamieniste dno zatoki.
W drodze powrotnej do Mishimy warto również zatrzymać się w Dogashimie, najbardziej malowniczym miejscu na zachodnim wybrzeżu Półwyspu Izu. Znana przede wszystkim z oszałamiających widoków kamiennych i skalistych form, klifów i jaskiń, kusi podróżnych mnogością doskonałych plaż. Decyzja zawsze należy do podróżnych: czy lepiej jest zostać na plaży i cieszyć słońcem oraz odpoczynkiem, czy może zapuścić się w tajemniczy świat grot i jaskiń w poszukiwaniu tajemnic oceanu podczas odpływu, kiedy pojawią się taki miejsca jak ścieżka do wyspy Sanshiro. Po dniu pełnym wrażeń należyty relaks czeka w jednym z wielu tradycyjnych japońskich hoteli z gorącymi źródłami o leczniczych właściwościach.